Ależ piękna zima nam się zdarzyła w tym roku! Grzechem byłoby nie korzystać z jej uroków. Licząc na to, że jeszcze sypnie śniegiem, zachęcamy, aby wybrać się na zimowy spacer. Na pierwszą destynację polecamy Gdańsk i Dolne Miasto. Po nieoczywistych zakątkach oprowadzi nas trójmiejski przewodnik Ryszard Kopittke. Ubierzcie się ciepło i ruszamy w drogę!
Historia Dolnego Miasta rozpoczyna się w XVII w. Dzielnica częściowo powstała na tzw. Świńskich Łąkach, czyli pastwiskach należących do gdańskich rzeźników. Szybko rozpoczęto na tym terenie budowę fortyfikacji miejskich, które przetrwały do dziś. W XIX w. rejon określano Miastem Fabryk.
– To była bardzo różnorodna dzielnica. Z jednej strony miała być jednym z najbezpieczniejszych miejsc w Gdańsku, ponieważ nie sięgał tu ostrzał z artylerii. Stacjonowało tu wojsko, działał szpital, wybudowano kościół katolicki. Ponadto, dzielnica przepasana była licznymi kanałami, które odwadniały teren – mówi Ryszard Kopittke, trójmiejski przewodnik.
Dolne Miasto tętniło życiem i tętni nim nadal, z tą różnicą, że niegdyś bardzo nowoczesne, dzisiaj jest nośnikiem historii. Zabytkowe kamienice, wiele artefaktów oraz klimatyczne uliczki sprawiły, że Dolne Miasto przyciąga przede wszystkim artystów, twórców kultury i ludzi, szukających oddechu w szybko zmieniającym się świecie.
Budynek Monopolu Tytoniowego – ul. Łąkowa 39/44
Wycieczkę po Dolnym Mieście zaczynamy od dawnej Fabryki Monopolu Tytoniowego, która dzisiaj służy jako siedziba firmy LPP. Budynek jest bardzo charakterystyczny, więc na pewno go nie przeoczymy. Obiekt powstał z wykorzystaniem zabudowań dawnej fabryki karabinów, a od 1928 roku działał już w formie Monopolu Tytoniowego. Jak podkreśla Ryszard Kopittke, w przeciwieństwie do innych zabudowań na Dolnym Mieście, budynek jest modernistyczny, ma prosty dach i elewacje, co ostatecznie nie przyjęło się w międzywojennym Gdańsku.
– Ciekawym jest, w jaki sposób zachęcano ówczesną społeczność do kupowania papierosów. Do paczki dołączano naklejki z flagami państw. W ten sposób można było uzbierać całą kolekcję – opowiada Ryszard Kopittke.
Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia” – ul. Jaskółcza 1
Budynek dzisiejszego centrum sztuki niegdyś służył jako łaźnia, w której można było się obmyć. Łaźnia była wyposażona w 72 kabiny do przebierania i 36 pryszniców dla uczniów pobliskiej szkoły. Dla mężczyzn przygotowano 22 prysznice i 4 wanny, a dla kobiet 6 pryszniców i 8 wanien.
– Wraz z panującymi obyczajami, mężczyźni nie mogli podglądać kobiet, stąd w budynku wybudowano 3 osobne klatki schodowe dla każdej z grup. Koszt kąpieli wynosił 10 feningów, czyli tyle co bilet tramwajowy. Koszt mycia w wannie był trzykrotnie wyższy – dodaje Ryszard Kopittke.
Od 1992 roku, budynek został zaadaptowany na potrzeby wydarzeń artystycznych, a jako Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia” działa od 1998 roku. Co ciekawe, siostrzany obiekt działa również w innej dzielnicy Gdańska – Nowy Port.
Zabytkowy tramwaj – ul. Wróbla 18/19 (przedłużenie ul. Łąkowej)
To najbardziej charakterystyczne miejsce na Dolnym Mieście, pełne zabytkowych budynków, które przeszły albo dopiero przejdą rewitalizację. Wyjątkowy klimat tego miejsca przyciąga mieszkańców i turystów, a wisienką na torcie jest zabytkowy tramwaj, który stoi na pozostawionym fragmencie dawnych torów. W tramwaju okazjonalnie organizowane są wystawy tematyczne, które można oglądać zarówno od zewnątrz, jak i od środka. Zabytkowy obiekt oczywiście związany jest z historią tego miejsca. Tramwaje (początkowo konne) na Dolnym Mieście rozpoczęły swoje kursy w 1885 roku. Rok później, dzielnica została połączona drugą linią tramwajową. W latach 90. XIX wieku linie zostały zelektryzowane i zbudowano nową zajezdnię tramwajową. Budynek zajezdni służy dziś jako zadaszony parking dla samochodów.
– O tramwajach na Dolnym Mieście przypominają również haki, charakterystyczne rozety, które podtrzymywały trakcję. Można je odnaleźć na pobliskich budynkach – dodaje Ryszard Kopittke.
Dawny Zakład Mleczarski – ul. Toruńska 23
Budynek Zakładu Mleczarskiego to prawdziwy relikt dawnych czasów. Niektórzy wciąż pamiętają śmietanę w ciemnych, szklanych butelkach ze złotym korkiem albo masło pakowane w pergamin. Ulica Toruńska tętniła wówczas życiem, jakie znamy z historycznych filmów.
– Charakterystyczny brzdęk butelek, które przynosił mleczarz, hałasy z pobliskiej zajezdni tramwajowej, stukot pociągów przejeżdżających po torze widocznym wzdłuż miejskich fortyfikacji, sygnał karetki ze szpitala… Na Dolnym Mieście znajdowała się siedziba straży pożarnej, a więc słychać było również syreny wozów strażackich – opowiada Ryszard Kopittke.
O tamtych dźwiękach i obrazach przypominają detale, rozmieszczone w różnych zakątkach Dolnego Miasta. Jednym z nich jest odnowiony w 2019 roku napis „Spółdzielcze Zakłady Mleczarskie ‚Kartuzy’ w Gdańsku”. Takich perełek jest więcej, często przedwojennych inskrypcji w języku niemieckim. Warto być czujnym, aby żadnej nie przeoczyć.
Fortyfikacje – Reduta Wyskok
Dzisiaj, to miejsce jest przeznaczone do rekreacji i odpoczynku. Liczne tereny zielone zachęcają do spacerów, zwłaszcza latem. Niemniej pięknie jest tu zimą. W dawnych czasach, fortyfikacje służyły innym celom i miały otaczać całe miasto. W XVII wieku, do Gdańska przybył Holender Cornelius van der Bosch, który zaprojektował nowe wały ziemne. Inni Holendrzy zaprojektowali Kamienną Śluzę, będącą przy okazji elementem fortyfikacji. Drewniane wówczas wrota zamykano na wypadek ataku nieprzyjaciół. Zdobycie Gdańska od tej strony było więc mocno utrudnione.
– Zamykane wrota do dziś zapobiegają cofaniu się wody z morza przy silnych wiatrach. Przy śluzie wybudowano również młyn. Warto też zwrócić uwagę na umieszczoną wśród cegieł tabliczkę z napisem w języku niemieckim, która przypomina powódź z 1829 roku i pokazuje poziom, jaki wówczas osiągnęła woda – podsumowuje Ryszard Kopittke.