W centrum Gdańska, tuż obok dworca centralnego, znajduje się miejsce, które powinien znać każdy szanujący się miłośnik piwa. Mowa o browarze PG 4, do którego warto zajrzeć z wielu powodów.
Po pierwsze, aby zobaczyć, jak odrestaurowano zabytkowe budynki przynależące do Dworca Głównego, które przez lata stały puste, a teraz nabrały blasku i tętnią życiem. Po drugie, by spróbować kuchni szefa Krzysztofa Sobierajskiego, stanowiącej mariaż klasyki z nowoczesnością. Po trzecie i najważniejsze, by zapoznać się z szeroką ofertą niepowtarzalnych piw warzonych w tym miejscu pod czujnym okiem piwowara Johannesa Herbega.
Smaki browaru PG 4
Zaczynam od rozmowy z Pawłem Repuchą z działu sprzedaży, który tak opowiada o idei miejsca i tym, co je wyróżnia od innych:
„Wyróżnikiem naszej karty jest to, że do każdego z dań zawsze mamy polecone konkretne piwo. Zależy nam bowiem, by nasi goście wyciągnęli maksimum wrażeń smakowych zarówno jeśli chodzi o piwo, jak i samą potrawę. Doby duet piwno-smakowy gwarantuje niezapomniane doznania”.
Wrażeń smakowych można doznawać solo, w parze bądź w większych grupach, bo PG 4 posiada szeroką ofertę imprez grupowych. To miejsce jest w stanie ugościć grupy do 200 osób!
Ale przejdźmy do menu. Za radą szefa kuchni Krzysztofa Sobierajskiego, próbuję tutejszego tatara, którego zagryzam wypiekanym na miejscu, cieplutkim preclem. Następnie próbuję rozpływającej się w ustach kaczki marynowanej w przyprawach korzennych, a następnie konfitowanej w gęsim tłuszczu, serwowanej z pieczonymi warzywami, kluseczkami ziemniaczanymi, jabłkiem nadziewanym konfiturą z czerwonej cebuli i malinowymi buraczkami. Te ostatnie to mistrzostwo świata, owocowa, lekko kwaskowata nuta pięknie dopełnia słodycz buraków.
Muszę jeszcze znaleźć miejsce na deser, bo właśnie nadchodzi szarlotka. Ten słodki klasyk brzmi dość niepozornie, tymczasem na talerzu ląduje gwiazda cukiernictwa – idealnie kruchy spód wypełniony rozkosznie kwaskowatymi jabłkami z żurawiną. Pierwsze skrzypce gra tu szlachetna szara reneta, królowa wśród jabłoni, najlepszy owoc do szarlotki. Jabłkowo-żurawinową kwaskowatość przełamuje aksamitny sos waniliowy i beza. Całość smakuje wspaniale.
Do przystawki i dania głównego próbuję dwóch rodzajów piwa. Piwo Gdańskie to świąteczna nowość – miało swą premierę w Mikołajki. To piwo górnej fermentacji, stanowiące nawiązanie do warzonego w Gdańsku przed laty piwa stołowego. Drugie z piw to Gdańskie Mocne, intensywnie kremowe, stworzone aż z pięciu rodzajów zbóż.
Na koniec próbuję największego – w mojej opinii – skarbu PG4, jakim jest słynne piwo jopejskie. Ten niezwykły trunek to owoc długich prac piwowara Johannesa, któremu udało się odtworzyć oryginalną recepturę na trunek, który produkowano w Gdańsku od czternastego wieku (a robił to ponoć sam Jan Heweliusz).
Prace nad piwem jopejskim trwały długo, ale finalnie zakończyły się w 2019 roku. PG4 jest jedynym browarem, gdzie można spróbować tego historycznego smaku. Mam przyjemność wypić kieliszek owego trunku. Określenie „piwo” może być bardzo zwodnicze, jopejskie jest bowiem gęstym, bardzo intensywnym w smaku trunkiem, któremu syropu niż piwa. Nie jest musujące, ma ciemną barwę, ja wyczuwam w nim mocne nuty kawowe.
Zatem jeśli macie ochotę na smakową wycieczkę w czasie, odwiedźcie PG4 – ciekawe doznania smakowe gwarantowane!