Choć może wydawać się to mało prawdopodobne, już w XVII wieku na słupskich wzgórzach cmentarnych uprawiano pierwsze winorośle. Na Pomorze przywiozła je księżniczka Anna De Croy. Była to niejako „siła wyższa”, bo wino, które sprowadzali lokalni duchowni trudno było przechowywać. Trunek bardzo szybko się psuł i nie nadawał się do celów sakralnych. Trzeba było więc szybko ratować zakonników i założyć własną winnicę.
Historia produkcji wina na Pomorzu ma swoją wielowiekową tradycję. Wskrzesza ją dziś Feliks Karnicki.
Głobino. Wieś pod Słupskiem, gdzie na ponad dwóch hektarach rozpościerają się malownicze winorośle. To tutaj rodzina Karnickich postanowiła założyć winnicę. Uprawiają winorośl i produkują wino. Czerwone i białe. Według znawców win to produkcja o głębokim bukiecie smakowym i zapachowym.
– Nasze wina to wina Północy. Maja większa kwasowość, ale posiadają dużo walorów. Ponieważ współpracujemy z uniwersytetami przyrodniczymi wiemy, co wytwarzamy. Podstawową zaletą naszego wina czerwonego jest zawartość rezweratrolu. To przeciwutleniacz, który naprawia zniszczone DNA. Patrząc na wina w skali światowej to chemiczny ewenement. Okazuje się, że rezweratrol występuje tylko w winogronach, które uprawiane są w ekstremalnych warunkach. A umówmy się – warunki pogodowe, które mamy na północy Polski znacznie różnią się od tych, które panują w Hiszpanii czy we Włoszech – opowiada Feliks Karnicki.
Właściciel winnicy Anna De Croy podkreśla także, że w przeprowadzonych badaniach okazało się, że wina z okolic Słupska nie posiadają bioamin, czyli szkodliwych substancji, które źle wpływają na organizm.
– Nasze wina są naturalne, bez chemii. Nie powstają masowo. To produkt lokalny, najwyższej jakości – podkreśla Feliks Karnicki.
Anna De Croy to jedna z największych winnic w Polsce. Sam Feliks Karnicki uważa się zaś za prekursora w produkcji wina w kraju.
Ile danego roku w winnicy wyprodukuje się butelek wina, zależy od sezonu. A konkretnie od pogody. Średnio z jednego krzewu zbiera się około 1,5 kg winogron. Połowa z tego to wino. Rachunek jest prosty – owoce z jednego krzewu to jedna butelka. Jednak, by trafiła ona do konsumenta, potrzeba czasu. I to dużo. Proces produkcji wina trwa bowiem minimum dwa lata. Pierwsze pół roku to fermentacja, a kolejne długie miesiące to leżakowanie. Dopiero po półtora roku wino nabiera walorów, które świadczą o jego smaku. Rocznie w winnicy produkowanych jest kilka tysięcy butelek wina.
Co ciekawe, w gospodarstwie Karnickich produkuje się również inne ekologiczne i zdrowe napoje. To między innymi świeżo tłoczone soki z czarnej aronii, wiśni, jarzębiny, truskawki, maliny czy jabłka. Nabyć je można w ekskluzywnych restauracjach, hotelach i SPA.
Wielu miłośników polskiego wina odwiedza winnicę Anna De Croy z ciekawości. Chcą zobaczyć, na jakich zasadach działa produkcja wina i jak wygląda leżakowanie. Jak mówi Feliks Karnicki, nie raz zdarzało mu się szkolić kelnerów czy sommelierów topowych polskich restauracji. Gdzie bowiem, jak nie tutaj, najlepiej zgłębić winną tajemnicę…
Komentarze (2)
Miałem przyjemność poznać Pana jako kierownika sadu w Suchorze Państwowe Gospodarstwo Rolne.
Super!