Facebook Instagram Spotify

Sport technicznie podobny do windsurfingu, jednak różni się znacząco w sposobie prowadzenia deski – prowadzi się ją tak jak podczas jazdy na fali, na krawędzi (podobnie do snowboardu), w windsurfingu natomiast deska prowadzona jest płasko.

Kitesurfing z roku na rok zyskuje coraz większe rzesze swoich entuzjastów. Deska napędzana latawcem stała się nowym, ekscytującym sportem ekstremalnym. Sportem bardzo widowiskowym – kolorowe latawce ścigające się na wietrze i blask rozpryskującej się wody – to spektakl wart obejrzenia. Niesamowitego uczucia lekkości jakie daje kajt nie da się porównać z żadnym innym sportem. Jest to lekkość, przy okazji której można wykonywać niezliczoną, w porównaniu do innych dyscyplin, liczbę tricków i skoków.

O ile w przypadku windsurfingu samodzielna nauka, choć jak wiadomo nie najskuteczniejsza, jest często stosowana to jednak w przypadku kitesurfingu ta droga zdobywania umiejętności jest bardzo niebezpieczna i odradzana przez wszystkich. Pod okiem instruktora postępy robi się z godziny na godzinę. Kiedy próbuje się stanąć na desce, od razu wchodzi się w uchwyty i od razu wpina się w trapez, jeden ruch kajtem i płyniemy. Zwrotów w ślizgu można nauczyć się w kilka dni, a proste skoki 2-3 metry nad wodą z jednym do dwóch obrotów to kwestia tygodnia. Szalenie istotne jest to, że do skakania na kajcie nie potrzeba dużej siły wiatru i przede wszystkim nie potrzeba fal. Już przy wietrze o sile 7-9 węzłów (3 BF) jesteśmy w stanie świetnie się bawić ślizgając i wykonując ekstremalnie wysokie skoki.

Morze Bałtyckie stoi otworem dla szukających wrażeń na kajcie między falami. Znawcy tej dyscypliny twierdzą, iż uprawianie kitesurfingu jest dużo łatwiejsze niż windsurfingu. Podczas pływania z latawcem nie ma mowy o złamanym maszcie, czy podartym przez fale żaglu. Kajt unosi, więc działa jak kamizelka asekuracyjna, a kiedy w ogóle nie ma się ochoty przepływać przez fale wystarczy się odbić tuż przed falą i wtedy lądowanie odbywa się za przybojem. Ciekawostką jest również fakt, że takie pływanie bardziej rozgrzewa. Ciągłe ruszanie kajtem wymaga wzmożonej pracy rąk co powoduje, że nie ma takiego momentu jak w windsurfingu, kiedy kładziemy ręce na bomie, a chcąc zrobić zwrot już nie możemy ich zdjąć.

Morze Bałtyckie – dla zaawansowanych, a dla początkujących – zdecydowanie Zatoka Pucka. Po pierwsze warunki wiatrowe są tu idealne, następna zaleta Zatoki to szalenie płytki akwen z mieliznami, nad którymi na kajcie można latać. Podczas pierwszych zwrotów i skoków, gdy latawiec wpada do wody nie ma problemu z chwilowym zatrzymaniem się i odetchnięciem. Wszędzie jest grunt, dzięki czemu również czujemy się bezpiecznie i w momencie kiedy siądzie wiatr, albo jeśli będziemy mieli jakiś problem ze sprzętem, zawsze możemy wrócić do brzegu pieszo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rekomendowane doświadczenia