Jeżeli kochasz zwierzęta, zaplanuj wycieczkę do Żukczyna, gdzie starsze i schorowane zwierzaki w spokoju dożywają kresu swoich dni. Rodzą się też nowe. Bo Zwierzaki nad Potokiem to miejsce, w którym zwierzęta czują się doskonale. Duża w tym zasługa gospodarzy – Tomka i Jacka. Poznajcie ich historię.
Żukczyn to mała wieś w regionie pomorskim, na Żuławach. To niepozorne miejsce skrywa dość spory zwierzyniec. Nietypowy, bo bardzo swojski i wielogatunkowy. Znajdziecie tutaj m.in. strusie, emu, konie, krowy, króliki, alpaki, nutrie, kury, owce i wiele innych. Gospodarzami tego miejsca są Tomasz i Jacek, pasjonaci z sercem dla zwierząt, ale też gotowością do bardzo ciężkiej pracy. Dlatego często spotkacie ich na miejscu – w kaloszach, z wiadrami albo podczas przytulania swoich podopiecznych.
Historia tego miejsca zaczęła się 5 lat temu. Wcześniej, Jacek zajmował się m.in. tworzeniem stron internetowych, a Tomek mieszkał koło Wejherowa, był hodowcą papug egzotycznych i miał trzy owieczki. To właśnie one były pierwszymi mieszkańcami skromnego gospodarstwa. Stopniowo zwierząt zaczęło przybywać – najpierw emu, potem kury. W końcu trzeba było dokupić ziemi i zbudować zagrody. Kiedy z małego gospodarstwa zrobił się niezły zwierzyniec, mama Tomka zasugerowała – a może by tak otworzyć to miejsce dla zwiedzających? Tak powstały Zwierzaki nad Potokiem, gdzie możesz przebywać w otoczeniu zwierząt, poznać ich zwyczaje oraz karmić je z ręki. To miejsce dla całych rodzin, gdzie niezależnie od pogody, możesz czerpać radość z kontaktu z naturą.
Krowa Gosia i struś, który uwielbia ogrzewać się przed kominkiem
W Żukczynie poznacie krowę Gosię, która skrada serca odwiedzającym, bo reaguje na swoje imię. Być może z wdzięczności, ponieważ została odkupiona przez Tomka i Jacka, gdy z zapaleniem wymion jechała na rzeź.
– Krowa Gosia jest super. Jechała na mięso, bo po latach dawania ludziom mleka dostała silnego zapalenia. Wykupiliśmy ją. Leczenie zajęło rok czasu. Tak dobrze nam poszło, że Gosia nie tylko ma się świetnie, ale też doczekała się potomstwa. Jest tak fajną i wdzięczną krową, że może przebywać na końcu łąki, ale jak krzyknę Gocha to zawsze biegnie do mnie z radością – mówi Tomek.
Gdy pytamy właścicieli, które zwierzęta są im szczególnie bliskie, jednogłośnie odpowiadają, że wszystkie. Każde z nich ma swoje imię, inny charakter i historię, która za nim stoi. Jest np. koza Agnieszka – jak to mówią właściciele – niezła aparatka, bo uwielbia wskoczyć do samochodu odwiedzających. Jest bardzo towarzyska i trzeba jej pilnować. Jest owca Mela, która niedawno urodziła i emu Nandi, która bardzo boi się fajerwerków. Kiedyś przerażona uciekła podczas Sylwestra, ale szczęśliwie właściciele odnaleźli ją w najbliższej okolicy. Jest też kura Mery, która uwielbia ludzi, więc na całe dnie oddziela się od swojego stada i „mieszka” w domku z kasami, gdzie śpi, je i znosi jaja. Ale to nie jedyne zwierzę z farmy, które „przyjaźni” się z właścicielami.
– Gdy przyszła ostra zima i bardzo niskie temperatury, przyjęliśmy pod swój dach strusia Tosię. Mróz był dla niej zabójczy, więc przeczekała najgorszy okres z nami. Jak się żyje ze strusiem pod jednym dachem? Normalnie! Podobnie jak z psem. Ona tylko czekała, aż będzie palone w kominku. Dbamy o nasze zwierzaki. Myślę, że mają z nami bardzo dobrze – dodaje Jacek.
Po godz. 17.00, gdy przestrzeń jest już zamknięta dla odwiedzających, zwierzęta są wypuszczane na łąkę, aby mogły swobodnie się przemieszczać i pobyć ze sobą, w swoim wesołym i wielogatunkowym towarzystwie.
Po więcej informacji odsyłamy na stronę: Zwierzaki nad Potokiem.