Facebook Instagram Spotify

To materiał niezwykły, bo przeszedł ciekawą drogę i transformację. Do morza trafił z rąk człowieka, aby ostatecznie do człowieka wrócić, tylko pod inną formą. Marzena Warczak z Sopotu dostrzegła i doceniła te wypieszczone przez fale szkiełka, przekształcając je w minimalistyczną biżuterię z morskim DNA.

Pasja, która zaczęła się od wschodów słońca

Marzena Warczak dawniej pracowała w marketingu. Zawsze jednak marzyła, aby jej praca wiązała się z morzem. Nowy biznes rozpoczął się po urlopie macierzyńskim, od wschodów słońca, które stały się dla Marzeny codzienną rutyną i jedynym momentem spokoju w ciągu dnia. Kiedy dostrzegła mieniące się w piasku kolorowe szkła, nie przypuszczała, że wkrótce staną się nie tylko jej pasją, ale także sposobem na życie.

Bardzo długo szukałam swojej drogi. Morze samo mi ją pokazało, wyrzucając szkiełka na brzeg, prosto pod moje nogi – mówi Marzena Warczak, właścicielka Sopot Seaglass.

Kolorowe szkiełko znalezione na plaży

Morski piasek skrywa wiele skarbów. Jednymi z nich są szkiełka, które część z nas zbierała w dzieciństwie. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się skąd pochodzą i dlaczego są tak idealnie wygładzone? Są wytworem ludzkich rąk, które kilkadziesiąt lat temu z różnych powodów trafiły do morza. Mogły to być: szklane butelki, wazony, okulary, flakony perfum, a nawet fragmenty samochodów czy statków. Każde z nich jest wyjątkowe, ponieważ skrywa inną historię.

Za każdym razem zastanawiam się, skąd pochodzi szkiełko, które trzymam w dłoni. Ostatnio przeczytałam, że popielate szkło może pochodzić z ekranów telewizorów kineskopowych. W swojej kolekcji mam bardzo grube szkło, które mogło być kiedyś szybą na statku i jedno pomarańczowe, być może od reflektora samochodu – mówi Marzena Warczak, właścicielka Sopot Seaglass.

Zanim trafiły na morski brzeg, przepłynęły długą drogę, od 20 do nawet 100 lat. Nie wiadomo, gdzie były i co „widziały”. I właśnie ta tajemnica sprawia, że stały się obiektem pożądania.

Minimalistyczna biżuteria Sopot Seaglass projektowana przez morze

Niebieski to ulubiony kolor Marzeny Warczak, co widać w jej projektach. Niebieskie szkiełka są też dość trudne do znalezienia, co czyni biżuterię jeszcze bardziej wyjątkową. Najczęściej łączy je z kolorem złotym, ponieważ pięknie ze sobą kontrastują, ale nie jest to oczywiście regułą.

Wśród sztandarowych projektów Sopot Seaglass znajdziemy m.in. kolczyki, bransoletki oraz naszyjniki z minimalistycznych i subtelnych kolekcji: Sea foam oraz Seaside Stories, a także nieco bardziej ekstrawaganckiej, chociaż wciąż eterycznej: Follow the Sun. Biżuterię z pewnością pokochają kobiety, które cenią delikatność i oryginalność. Bo warto również podkreślić, że nie ma dwóch takich samych szkiełek. Mogą być podobne, ale każde z nich niesie własną tajemnicę. Ich projektantem jest sama natura.

Nigdy nie ingeruje w kształt szkiełka, dlatego nie każde szkiełko nadaje się, aby je wykorzystać w biżuterii. Musi być idealnie wygłaskane przez fale. Staram się, aby moje projekty były jak najprostsze, aby nie niszczyć pierwotnej estetyki samego szkła. Jest na tyle piękne, że nie chciałabym w nim wiele zmieniać – dodaje Marzena Warczak.

I chociaż biżuteria Sopot Seaglass to przede wszystkim autorskie kolekcje, właścicielka jest otwarta na oryginalne projekty. Sprzedaż odbywa się za pośrednictwem Facebooka lub Instagrama. Wystarczy opisać swój pomysł i jeżeli będzie on spójny z estetyką marki, Marzena przygotuje wycenę.

Czasami pracuję na szkiełkach, które klientki dostarczają osobiście, niektóre są przywiezione z zagranicznych wakacji – dodaje Marzena Warczak.

Białe kruki wśród morskich szkiełek

Morze najchętniej oddaje białe i zielone szkiełka. Niebieskie są dość rzadkie, ale przy cierpliwym szukaniu można je znaleźć. Czerwony, kobaltowy i liliowy to prawdziwe „perły”. Zdarzają się też okazy w ciekawych kształtach, np. idealnie wygładzonego serduszka. Te najpiękniejsze Marzena odkłada do specjalnego słoiczka, gdzie czekają na swój dzień albo tego jedynego klienta. 

Miałam kiedyś wyjątkową sztukę z której zrobiłam pierścionek. Myślałam, że go nigdy nie oddam, ale tak bardzo spodobał się Marcelinie Zawadzkiej, że postanowiłam jej go sprezentować. Jestem szczęśliwa, że dzisiaj sprawia radość komuś innemu – podsumowuje Marzena.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rekomendowane doświadczenia