Facebook Instagram Spotify

Dębki po sezonie to istny raj. Puste plaże oszałamiają swoim pięknem, morze szumi tylko dla Was, a rzeka Piaśnica zachęca do jesiennych spływów kajakowych. Jest jeszcze jeden powód, by zajrzeć tu po wakacjach: możliwość spokojnego przetestowania menu Bistro Chyba Ryba.

W szczycie sezonu, a więc w lipcu i sierpniu, w Bistro Chyba Ryba trudno o wolne miejsce. Dlatego miłośnikom spokoju polecamy wizytę w Dębkach jesienną porą. Jest tu zdecydowanie mniej tłoczno, a do tego jesienna karta lokalu zawiera mnóstwo pysznych i niecodziennych potraw.

Jak przyznają sami szefowie Bistro Chyba Ryba, Kamil Kowalski i Paweł Winiarczyk, dopiero jesienią mają czas na chwilę oddechu, a co za tym idzie, na stworzenie menu, które podąża sezonowym szklakiem. Do karty powróci zupa grzybowa (z lokalnych zbiorów z Białogóry), sery od Kaszubskiej Kozy czy autorskie rozgrzewające napary.

„Z początkiem października nasz lokal przechodzi w tryb weekendowy. Działamy więc w soboty i niedziele, oferując gościom jesienne smaki w klasycznej, ale też i odważniejszej formie. Nie zabraknie naszych klasyków takich jak fish and chips czy golonka, ale pojawią się też dania, których latem w karcie nie ma” – opowiada szef Paweł.

Oprócz stałego menu, w którym królować będą dary jesieni takie jak grzyby, dynie, ale również rokitnik czy dereń, szefowie mają w planach również dania „wkładkowe”. Te w każdy weekend będą inne i pojawią się w limitowanej ilości. Ich obecność w menu zależy np. od tego, czy lokalni rybacy mieli udany połów.

„Zawsze warto u nas polować na dania spoza karty, na przykład na łososia bałtyckiego. Nasi zaprzyjaźnieni rybacy mieszkają dosłownie trzy domy stąd, więc gdy tylko dostajemy od nich telefon, że mają świeżą rybę, przemycamy ją do menu. Oprócz łososia udaje się nam kupić też turboty, flądry, czasem świeże śledzie” – mówi szef Kamil.

Obok zmiennych dań, Bistro Chyba Ryba ma żelazne pozycje, które pojawiają się w każdej odsłonie menu (a karta zmienia się cztery razy w roku). Jak mówi Paweł: „wizytówką naszej restauracji jest śledź marynowany w cytrusach, podawany na ziemniakach czy golonka, którą serwujemy w autorski sposób – tych dań nigdy u nas nie zabraknie”.

Podczas jesiennej wizyty w Bistro Chyba Ryba próbujemy więc słynnego śledzia, którego cytrusowa, orzeźwiająca nuta pięknie współgra z oliwą pietruszkową. Następnie na stół wkracza soczysty dorsz o chrupiącej skórce. Podany z puree ziemniaczanym i chrupiącą surówką z białej rzodkwi i limonkowym dressingiem, jest przykładem  prostoty i harmonii smaku.

Wreszcie nadchodzi golonka, która – zgodnie z zapewnieniami szefów – wygląda i smakuje zupełnie inaczej niż to, co zwykle widzimy zamawiając ten rodzaj mięsa. Golonka z Bistro Chyba Ryba to szarpanina bez tłuszczu, zapieczona z obłędnym, pełnym umami sosem demi glace. Do tego puree ziemniaczane i cudowne buraczki marynowane w czarnym bzie i mamy wspaniała ucztę. Jeśli na słowo „golonka” raczej się wzdrygacie, spróbujcie tego cuda – nie pożałujecie!

Bistro Chyba Ryba nie możemy opuścić bez spróbowania słynnej bezy z kremem Bayleys i musem porzeczkowym. Deser smakuje dokładnie tak, jak brzmi, jest pyszny.

Po takiej uczcie kierunek może być tylko jeden – morze! I długi spacer po pięknej, pustej plaży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rekomendowane doświadczenia

  • Makowa Koza logo